Policjantka chciała nieść pomoc, a doprowadziła do zatrzymania kilku osób. W tle kolizje, alkohol i kradzież auta

Fotoram.io-1
fot. KPP w Łowiczu

Łowicka dzielnicowa udowodniła, że policjantem jest się nie tylko na służbie, ale również w czasie wolnym. Sierżant sztabowy Aleksandra Jadach – z Rewiru Dzielnicowych Wydziału Prewencji łowickiej policji, będąc po służbie, dwukrotnie zareagowała, doprowadzając do zatrzymania dwóch nieodpowiedzialnych kierowców, którzy wsiedli za kierownicę po alkoholu i spowodowali zdarzenia drogowe. Ponadto jeden z pojazdów był skradziony.

20 listopada 2023 roku po godzinie 16:00 dzielnicowa wracając po służbie do domu, w miejscowości Piotrowice na drodze wojewódzkiej 703 Łowicz - Łęczyca, zauważyła mężczyznę wymachującego rękami. W pobliżu w rowie znajdował się samochód. Zatrzymała się, by udzielić pomocy. Mężczyzna oświadczył, że jadąc renaultem, zjechał na przeciwny pas ruchu a następnie do rowu. Dzielnicowa wyczuła od mężczyzny woń alkoholu. W związku z tym powiadomiła dyżurnego łowickiej policji, który na miejsce skierował patrol. 

- Badanie stanu trzeźwości wykazało aż 2,4 promila alkoholu w organizmie. Ponadto policjanci znaleźli w pojeździe butelki po alkoholu. Mężczyzna został ukarany mandatem karnym za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym, stracił również prawo jazdy. Usłyszał zarzut kierowania w stanie nietrzeźwości - mówi nadkom. Urszula Szymczak.

Do kolejnej, podobnej sytuacji doszło kilka dni wcześniej, kiedy podróżowała z mężem - funkcjonariuszem łęczyckiej komendy. 18 listopada br. przed godziną 23:00, będąc w czasie wolnym od służby, para jechała drogą krajową numer 36 z Lublina w kierunku Ścinawy. W pewnym momencie, na wysokości miejscowości Siedlce, zauważyli w rowie pojazd leżący na dachu, a obok trzy osoby. Policjanci niezwłocznie zatrzymali się, aby udzielić pomocy. Kiedy podeszli, kobieta i dwóch mężczyzn oświadczyli, że nic się nie stało. Policyjne małżeństwo od wszystkich wyczuło silną woń alkoholu, w związku z tym dzielnicowa wykonała telefon na numer alarmowy 112, oczekując na przybycie umundurowanego patrolu z KPP Lubin. 

- Policjanci ustalili, że kierujący volkswagenem nie dostosował prędkości do warunków ruchu, wjechał do rowu a następnie dachował. Wszyscy byli pod wpływem alkoholu. Nikt nie przyznawał się do kierowania autem, zostali zatrzymani do wyjaśnienia. Okazało się, że pojazd, którym się poruszali był skradziony z terenu Niemiec - dodaje nadkom. U. Szymczak.

Po wytrzeźwieniu zarzut kierowania volkswagenem w stanie nietrzeźwości usłyszał 32-latek z powiatu lubińskiego, za co grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności. Musi on liczyć się z wyższym wymiarem kary, gdyż przestępstwa dopuścił się w warunkach tzw. recydywy. Starszy z mężczyzn 49-letni mieszkaniec Lubina usłyszał zarzut kradzieży z włamaniem do pojazdu. Czyn ten jest zagrożony karą do 10 lat więzienia, ale podobnie jak jego kompan czyn popełnił w warunkach powrotu do przestępstwa, zatem zagrożenie karą jest wyższe.

- Sierżant sztabowy Aleksandra Jadach udowodniła, że policjantem jest się nie tylko na służbie, bo to nie jest zwykłą praca, ale misja. Zatrzymała się aby nieść pomoc i zareagowała, bo zostało złamane prawo. Na co dzień sympatyczna, o wielkiej empatii osoba. Cieszymy się, że jest w naszych szeregach - zakończyła nadkom. Urszula Szymczak.